środa, 9 października 2013

nasza Córka malinowa

Czasem to uwielbienie dla naszego dziecka schodzi na dalszy plan, zaraz po codziennych obowiązkach, obiedzie, Na Wspólnej i nauce samodzielnego jedzenia, dziecka oczywiście. Czasem ta nasza Córka staje się naszym chlebem powszednim, nie celebrujemy tak jej bycia z nami, jak na początku. Zdarzy nam się marudzić, że jeszcze nie śpi, że znowu burczy, że reaguje nie tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Czasem mamy ochotę wyjść z domu.



A potem przychodzi taki moment, w którym wszystko gra znakomicie i jest idealnie. Nasze dziecko staje się naszym najlepszym dopełnieniem i nic, zupełnie nic nie jest już do szczęścia potrzebne. Elton John śpiewa 'Can you feel the love tonight', wieje ciepły wiatr, pachnie świeżym chlebem... i Ina pije herbatę z konfiturą malinową. Najlepszy moment naszej wyprawy do Krakowa. 

Blogger Tricks

miasto vs wieś

Wieś to nie wiocha, a miasto to nie eldorado. Mniej więcej. Mało osób ma możliwość wyboru, gdzie wychowa swoje dziecko, bo zazwyczaj wybór jest prosty – tam dom twój, gdzie praca twoja.


Gdybyście mogli wybrać, wychowalibyście dziecko w dużym mieście, czy może na wsi? Ja sama kocham duże miasta, o czym pisałam TU, ale też wyobrażom sobie sielkie wychowywanie Iny w domu z ogrodem, sąsiadów, których znam (a bywa, że nie poznaję kobiety, z która od 3 lat mieszkam w jednej klatce), jedzenie bez GMO, ogniska, spacery, zbieranie grzybów, ogród. Miasto to jednak miasto, big city life, życie, gwar, ludzie, pełno możliwości, dzięki którym człowiek nigdy się nie nudzi.